Doszły do nas informacje, że to co nazywamy blogiem, nim nie jest. Informacje słuszne bo: po pierwsze program (czy jak się teraz mówi – aplikacja) służący do łatwego, samodzielnego tworzenia i redagowania stron internetowych podlega nieustannym „ulepszeniom” i „poprawkom”. Zmiany te powodują głównie rozsypywanie się naszej strony WWW, z wielkim trudem postawionej przez Magdalenę. Utrzymywanie naszej witryny w stanie używalności dla ewentualnych odwiedzających pochłania wiele czasu i uwagi. Blog więc odłożyliśmy na później, a teksty umieszczane są na razie na zwykłej stronie pod zakładką „blog”. Po drugie – nie chcielibyśmy, aby nasze uwagi stawały się pretekstem do szybkich, emocjonalnych ripost. Mamy swoje, negatywne zdanie na temat wpisów pod czytanymi przez nas tekstami i dla tego, nawet jak uda nam się uruchomić prawdziwy blog, nie będzie w nim możliwości umieszczania komentarzy. Oczywiście! Oczywiście! Interesują nas opinie, spostrzeżenia i nawet negatywne uwagi ze strony łaskawych czytelników. Najlepszym jednak miejscem dla nich jest zakładka „kontakt” z możliwością ich przesłania.
Aby nie być gołosłownym – poprzednie spostrzeżenia na temat odbioru sztuki przez bywalców galerii nie zawsze spotkały się z pozytywnym odbiorem. Zrównanie osób odwiedzających świątynie sztuki z przykutymi do wioseł galernikami zostało odebrane jako obraźliwe. I pewnie powinienem uderzyć się w piersi, gdyby nie to że pisałem również o sobie.
Ten tekst podobnie jak inne nie miał ambicji bycia prawdą objawioną. Nie podważa informacji zawartych w podręcznikach historii sztuki. Nie zaprzecza słowom kuratorów wystaw. Nie lekceważy pozycji uznanych artystów. Jest tylko próbą spojrzenia na sprawę z nieco innej perspektywy, bo dopiero złożenie widoku wielu oddalonych sylwetek tego samego obiektu, widzianych z wielu punktów widzenia, może przybliżyć nam jego prawdziwy kształt.
Ilu z nas (włączając w to mnie) kiedy ma okazję być w którejś ze Stolic Kultury, wiedząc że nieprędko tam wróci, stara się odwiedzić maksymalną liczbę Wielkich Galerii, a w nich przelecieć maksymalną liczbę Wielkich Mistrzów i ich dzieł. Nie ma to – moim zdaniem – większego sensu i dla tego o tym piszę.
Właśnie z tego powodu postanowiliśmy z Magdą włączyć się do akcji Slow Art Day organizowanej na całym świecie przez ludzi myślących podobnie.
(Więcej o akcji i wystawie 5 SZTUK znajdziecie w następnym wpisie i w zakładce „Wystawy”.